piątek, 25 marca 2011

Dolce & Gabbana, Anthology, 18 La Lune

Tarot zawsze jest ciekawy. Daje wiele możliwości. Ci, którzy czytali 'X' Clamp'a wiedzą, że łączy w sobie mistycyzm z walorami estetycznymi [manga, o której wspomniałam była przepięknie ilustrowana, a każda z postaci miała przypisaną kartę tarota]. Uważam , że chłopaki z D&G wykorzystali wspaniałą ideę. Teraz mają 22 nazwy dla swoich zapachów i przypisaną do nich tajemniczą, mistyczną aurę oraz siłę, charakterystyczną dla danej karty. Do tej pory wyszło 6 'tarotowych' zapachów. Ja poznałam 5. Tak pobieżnie. Jedynie z 'Cesarzową' i 'Księżycem' postanowiłam poznać się bliżej. I mimo że 'Imperatorka' chyba bardziej mi się podoba, to tematem dzisiejszej notki będzie 'La Lune'.


La Lune jest całkiem sympatycznym, damskim zapachem. Mimo że kolekcja ukazała się jakiś czas temu, postanowiłam trochę poczekać z recenzją. Dlaczego? Ponieważ oczekiwania związane z 'tarotową' kolekcją były zbyt duże. Po 'mainstreamowej' marce spodziewano się niszowej wyjątkowości. I tu kolekcja trochę zawiodła. Bo wpisała się w raczej w ten 'ogólno-przyjemny' trend. Zapachy nie były 'magiczne' i stwierdziłam, że poczekam trochę z recenzję, żeby ocenić je właściwie tzn. jak perfumy 'komercyjne', 'niemagiczne' :)


Otwarcie zapachu jest słodkie, ale świeże. przepełnione lekką, owocową słodyczą i kwiatowym wdziękim. Niby wtórne, ale przyjemne. Mimo że podobne akordy 'słyszałam' już wielokrotnie, to oceniam 'Lunę' pozytywnie.


Rozwinięcie zapachu jest zbliżone do pierwszej fazy: kwiatowo-owocowe. Jednocześnie słodkie i świeże. Bardzo kobiece i takie 'pozytywne'  :D Czuć lilię, tuberozę i irysa. Wszystko w wersjach niekontrowersyjnych. Lilia nie jest 'pogrzebowa', ani chłodna, tuberoza nie ogłusza, a irys prawie nie ma pudru :) Wszystko jest dość stonowane. I ma to swoje plusy. Dzięki temu zapach nie jest nazbyt kontrowersyjny i zachowuje się dość bezpiecznie. Jest ładny, kobiecy i nadający się od rana do wieczora.


W tle czuć lekką, skórzaną nutę. Zupełnie nie agresywną. Tworzącą miękką, aksamitną podstawę dla nut kwiatowych. Tak jak to 'skonstruowano' w Daim Bond. Skóra nie kojarzy się to w żadnym wypadku męsko, surowo. W połączeniu z piżmem jest maksymalnie łagodną bazą podbijającą kwiatowy bukiet.


Do tej kolekcji Dolce&Gabbana podchodziłam z ogromną rezerwą. Wiedziałam, że nie ma co liczyć na olfaktoryczne 'szaleństwa'. Miałam jedynie nadzieję na dobre oddanie charakteru zapachów w stosunku do kart, które sobą 'prezentują'. Moim zdaniem częściowo się udało, częściowo nie. I La Lune jest w tej 'lepszej' części. Zapach jest trochę tajemniczy, melancholijny. Delikatny i świetlisty...raczej nie w moim typie, ale przyznaję, że działa na moją 'estetykę'.


Opakowanie- proste, kanciaste. Nic specjalnego, ale przynajmniej cała seria ma jednakowe flakony.


Trwałość- średnia.


Gdzie i kiedy pasuje-na wiosnę, lato, jesień. Okazja raczej bez znaczenia ;)


Komu pasuje- perfumy damskie.


Gdzie można kupić-zapach dostępny w perfumeriach stacjonarnych i internetowych.


Nuty zapachowe:
tuberoza, lilia, korzeń irysa, piżmo, skóra, sandałowiec.


Ilustracje:
1) http://luciole.deviantart.com
2) nie znam autora :P
3) http://heise.deviantart.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz