Fou d' Absinthe to zapach L'artisana reklamowany podobnie do Absinthe Nasomatto. Czyli jako dziki, doprowadzający do szaleństwa itd., itp. Tak na prawdę zapachy są zupełnie różne i ta cała narkotyczna moc dawkowana jest w różnych ilościach.
Tak jak absynt można pić czysty, lub rozcieńczony. Choć oczywiście spożywanie czystego, bardzo wysokoprocentowego [tak gdzieś do 75%] alkoholu jest ryzykowne. Zarówno dla głowy, wątroby, jak i gardła [są metody na picie tak mocnych alkoholi. Trzeba łykać je z powietrzem ,żeby choć trochę uchronić biedny przełyk :) ]. W tym porównaniu Fou d' Absinthe jest tym rozcieńczonym absyntem. Do tego bez podpalonej kostki cukru. A, biorąc pod uwagę opisy producenta, nie o to chodziło.
W pierwszej fazie czujemy zielsko, igliwie i czarny pieprz [czyżby to jedna z tych czterech, enigmatycznych, chińskich przypraw? :)].Zapach jest raczej męski, niezbyt szalony i niestety, mało intensywny. Właściwie tylko na początku mocno go czuć. Potem wszystko przycicha.
Rozwinięcie przynosi nam powiew anyżu. Reszta kompozycji, jeśli chodzi o skład, pozostaje prawie niezmienna. Inaczej jednak rozkłada się siła poszczególnych składników. Pieprzno-przyprawowa nuta zaczyna przeważać nad akordami zielonymi. Bardziej intensywne za to stają się wonie leśne. Ładnie wybija się sosna i jodła czyniąc z kompozycji perfumy pachnące lasem i gorzkawymi przyprawami. Nie jest źle ,ale przecież miało to być 'oszołamiający' absynt! Oczywiście jakaś tam, piołunowa nutka zostaje,ale zbyt subtelna, żeby wybić się ponad pozostałe składniki. I dlatego prędzej przyrównałabym zapach do gin'u, niż 'Zielonej Wróżki'.
Baza perfum to już w ogóle oaza zielonej łagodności i spokoju [taaa...miało być szaleństwo]. Na mojej skórze przeplatają się tu nuty balsamicznej jodły, z odrobiną zielonej paczuli i 'gasnącymi',rozcieńczonymi przyprawami. Całość jest delikatna, wytrawna i lekko ziołowa.
Niestety muszę stwierdzić ,że znam zapachy dużo bardziej dzikie i ciekawsze niż Fou d' Absinthe. Ta kompozycja nie budzi we mnie skojarzeń ani z Zielonymi Wróżkami, ani 'rytuałem absyntowym'. Zapach jest spokojny i nijaki. Do tego 'bliskoskórny' i mało intensywny. Jestem zawiedziona. Kompozycja Nasomatto miała w sobie niepokój i ziołową gorycz. Tu jest gin w lesie. Czyli nie to czego się spodziewałam. Nie to czego chciałam.
Opakowanie- jak każde u L'Artisana
Trwałość - ok. 4-5 godzin. Tyle, że po jakiejś godzinie perfumy czuć tylko z bardzo bliska :)
Gdzie pasuje- zapach na wiosnę i jesień. Nie wyobrażam sobie używania czegoś równie mało intensywnego zimą. Perfumy pasują na co dzień. Niezbyt nadają się na eleganckie uroczystości czy romantyczne wieczory.
Komu pasuje- zapach męski używany również przez kobiety.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: Frosted Spirits, absynt, arcydzięgiel, pąki czarnej porzeczki
nuta serca: anyż gwiaździsty, cztery Chińskie przyprawy, paczula
nuta bazy: sosna, Helianthemum(posłonek), jodła balsamiczna
nuta głowy: Frosted Spirits, absynt, arcydzięgiel, pąki czarnej porzeczki
nuta serca: anyż gwiaździsty, cztery Chińskie przyprawy, paczula
nuta bazy: sosna, Helianthemum(posłonek), jodła balsamiczna
Ilustracje:
1) http://gennady.deviantart.com/
2) http://sussi1.cgsociety.org/gallery/655110/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz