poniedziałek, 25 października 2010

paco rabanne - Lady Million


czyli jedna Z miliona [podobnych]....

Przymierzając się do testów Lady Million nie spodziewałam się niczego szczególnego. I nic specjalnego też nie dostałam. Zapach jest wtórny i 'taki zwykły'. Jak setki innych damskich perfum - przyjemny, lecz totalnie pozbawiony charakteru. Stworzono go chyba z naciskiem na zachowanie wszystkich zasad bezpieczeństwa i ładu- niczego nie ma być na tyle dużo, żeby zwracało uwagę, nie należy dodawać żadnych kontrowersyjnych nut itp.

Pierwsza faza zapachu jest słodka jak nektar. Kwiatowo - owocowa. Mocno czuć neroli z jaśminem. Osłodzone miodem, orzeźwione cytryną. Z leciutką nutką goryczki. I to najładniejszy moment życia Lady na moim nadgarstku.

Wraz z rozwojem zapachu odparowują cytrusy i pozostaje mieszanka 'wykastrowanego' [czyt. pozbawionego mocy] jaśminu, z kobiecą gardenią i neroli. W tle dalej czuć słodycz miodu i leciutkie ciepło ambry. 

W trzeciej fazie na szczęście z zapachu nie robi są owocowo-kwiatowa, słodka papka. Tu nawet przyznałabym mały plusik, za to, że Lady Million nie wysładza się totalnie, ani nie osiada puszczoną 'samopas' ambrą. 
Nie wiem czemu trzecia faza kojarzy mi się trochę z szampanem. Poza tym specyficznym 'zapachowym tonem' czuć ambrę [w wersji delikatnej, ugłaskanej] i [ niepozwalające kompozycji zapaść w śpiączkę ] neroli.

Lady Million to rzeczywiście zapach złoty [jak flakon]. Z tym kolorem bez wątpienia się kojarzy. Aromat jest ciepły,  elegancki i sprawiający wrażenie dość luksusowego. Mimo to ubogi formą. Jednak wolę złote zapachy z dodatkiem morderczej tuberozy. Nie to, że lubię tuberozę. Ale przynajmniej jest nie tylko złoto, ale i [często] ciekawie :P

Nowy zapach Rabanne jest porządny [czyli nikt nie będzie patrzył na jego nosicielkę 'ze wstrętem' :) ], lecz do bólu nudny. Tylko pierwsza faza przyciągnęła moja uwagę. Druga upewniła, że nigdy nie będę chciała 'milionowego' flakonika, a trzecia podsunęła myśl 'no jednak jakąś klasę zapach ma', ale i tak nie zachęciła do ponownego użycia.

Podsumowując- Lady Million to zapach , który nie zwróciłby mojej uwagi. Chyba ,że wypachniona nim niewiasta wylałaby na siebie z pół flakonu...Jest tylko 'szablonowo' ładny.

Opakowanie- Flakon zaprojektowany przez Noe Duchaufour-Lawrance, nawiązuje swoim kształtem do znajdującego się w paryskim muzeum w Luwrze 140,5 karatowego brylantu, znanego pod nazwą Regent, Pitt, lub Milioner. Złota fasada i szklany spód flakonu w kolorze "whiskey on the rock" sugeruje niezwykle wartościową zawartość. Ja muszę powiedzieć, że flakon mi się nie podoba. Kojarzy mi się bazarowo. Poza tym jest niezbyt poręczny.

Trwałość- dobra

Gdzie pasuje- Lady Million to zapach bezpieczny i uniwersalny [więc jednak jest jakiś plus ;)]. Pasuje właściwie wszędzie, choć wydaje mi się, że na zimę ma za mało mocy. Mrozy go zduszą.
Nadaje się jako zapach dzienny i wieczorowy.

Komu pasuje -perfumy damskie. Dla kobiet , które nie lubią się za bardzo wyróżniać zapachem. Polecam paniom lubiącym perfumy bezpieczne i eleganckie.

Nuty zapachowe:
nuta głowy: kwiat neroli, cytryna, malina
nuta serca: jaśmin, kwiat pomarańczy, gardenia
nuta bazy: paczuli, biały miód, ambra

Ilustracje:
http://michaelo.deviantart.com/art/Gold-Rush-113077573?q=boost%3Apopular+gold&qo=7

http://cacaicaliz.deviantart.com/art/Gold-After-1000-years-101362464?qj=2&q=boost%3Apopular+gold&qo=499

1 komentarz:

  1. Nie wąchałam co prawda wersji damskiej, ale męska mi się podobała, chociaż nie mam wielkich ambicji i wymagań stawianych perfumom. W zasadzie kupiłam go swojemu chłopakowi pod wpływem reklamy ;)
    Weronika

    OdpowiedzUsuń