czwartek, 28 października 2010

Satellite - Padparadscha


Dla czystej formalności wspomnę skąd się wzięła dość oryginalna nazwa perfum Satellite. Padparadscha jest najrzadszą odmianą szafiru- kamieniem w odcieniach pomarańczy i różu. Największe złoża znajdują się na Sri Lance, lecz znaleziono również źródła w Wietnamie i Afryce.
Sama nazwa kamieni wzięła się z języka Singhalese i oznacza kolor lotosu [źródłosłów: padma raga - padma = lotus; raga = kolor.] TU można sobie pooglądać przykładowe kamyki. Kolor rzeczywiście ładny. I na tych odcieniach wzorowali się twórcy nadając kolor perfumom Satellite. Moim zdaniem płyn powinien być bardziej różowy, ale i tak jest ok :)


A sam zapach? Wyszukany, niecielesny, męski.

Otwarcie Padparadaschy jest przeszywające i cucące. Ostre i wiercące w nosie akordy jałowca działają prawie jak kubeł zimnej wody, lecz ziołowa ostrość szybko nabiera żywiczno-kadzidlanego charakteru i kompozycja sprawia wrażenie bardziej uduchowionej. Jakby pozbawionej ludzkiego czynnika , balansując na granicy sfery natury i duchowości. 
Wydaję mi się, że czuję tu liście laurowe,ale nie ma ich w składzie, więc albo mi się wydaje, albo to jałowiec, przesiąknięty innymi aromatami, płata figle :)

Gdyby przez cały czas trwania Padparadscha pozostała tak chłodno mistyczna, byłaby zapachem zupełnie nie dla mnie. Mimo oryginalności i urody byłaby zbyt zimna, niecielesna, zdystansowana. Jak piękna, lecz zbyt wyniosła kobieta, do której podejść odwagi nie ma żaden adorator.


Lecz po pewnym czasie zapach rozgrzewa się. Pokazuje nie tylko piękne , lecz i cielesne oblicze. Surowość suchej żywicy i ziół zostaje złagodzona prze miękkie słodkawe akordy ambry i drzewne ciepło. Niestety , ta faza jest na mnie bardzo zmienna. Czasami miękkie nuty, rozpływając wśród ziaren pieprzu i jałowca, gładko otulają skórę, innym razem ciepło wybija się tylko na chwilę, ustępując miejsca ziołowej ostrości i przenikliwemu chłodowi. Czasem natomiast wychodzi na mnie bardzo mocna nuta sandałowca, nadając kompozycji bardziej orientalnego charakteru. Zdecydowanie wolę tą miększą i łagodniejszą wersję Padparadschy. 

Trzecia faza składnia się ku chłodowi. Pachnie drzewinie i ziołowo. 
Padparadscha jest zapachem, w którym dominują przenikliwe nuty. Sprawia wrażenie dystansu, wzniosłości i intelektualnej zadumy. W formie wyjściowej jest czysta i przenikliwa, choć mi się najbardziej podobają te momentu zbrudzenia zapachu przez kleistą [choć nie lejącą] żywicę i ciepłą ambrą. 
Aromat jest przestrzenny. Pnie się do góry,  ulatuje pod sam sufit. Do tego jest bardzo suchy. Wysuszone są i przyprawy, i jałowiec. Z drewna również odparowała prawie cała wilgoć. 
Perfumy kojarzą mi się z Rock Crystal Oliviera Durbano. Myślę ,że spodobają się 'wielbicielom' 'Kryształu Górskiego'.

Gdybym miała spersonifikować ten zapach Satellite, przyjął by męskie oblicze. Byłby mężczyzną w kanciastych, prostokątnych okularach [ok...ewentualnie bez :P]. Wysokim, szczupłym. O bystrym, przeszywającym spojrzeniu niebiesko-szarych oczu.

Co do 'klejnotowej' otoczki, to jest zupełnie nieadekwatna. Zapach nie przywodzi na myśl odcieni pomarańczu i różu. W skali barw określiłabym go jako ciemny niebieski połyskujący zielenią. Czasem srebrem.

Opakowanie- flakon ładny, ale mogę to określić jedynie po zdjęciach, ponieważ nie dane mi było ani pomacać, ani zobaczyć 'na żywo' flaszki tego zapachu :)

Trwałość - średnia. Przeciętnie perfumy trzymają się na mnie ok. 4h. Z czego co najmniej godzinę krążą blisko skóry.

Gdzie pasuje-  polecałabym go raczej na wiosnę i niezbyt upalne lato. Biorąc pod uwagę trwałość i 'moc' perfum , znacznie lepiej powinny trzymać się na nagrzanej skórze. Przy temperaturach 5-10 stopni, zapach dość szybko zdycha.

Komu pasuje- unisex, ale ja go widzę na mężczyźnie. Jako męski zapach jest szalenie seksowny :>

Nuty zapachowe: 
pieprz, jałowiec, cedr, drzewo sandałowe, piżmo, ambra

Ilustracje:
1) Maggi's Harem

2) fragment plakatu do filmu 'Dorian Gray' .

3) nie znam autora :(

4) nie znam autora :(

2 komentarze:

  1. PO tym, jak opisujesz zapach, czuję Kyoto CdS... czy to dobre skojarzenia? (przynajmniej dla takiego laika jak ja?)

    OdpowiedzUsuń
  2. dobre, jak chodzi o klimat zapachu. Jednak Padparadscha jest pikantniejsza i bardziej ziołowa.

    OdpowiedzUsuń