skip to main |
skip to sidebar
M. Micallef - Watch
Watch od chwili aplikacji jest 'wykrzywiająco' słodki. Jest jak czerwony, gęsty syrop. Kojarzy mi się z syropkiem na kaszel 'z dzieciństwa'. Z tego co pamiętam nazywał się Salbutamol (czy jakoś tak) - też był czerwony, słodki do bólu i pachniał podobnie.Jak już wspomniałam pierwsze co można napisać o tym zapachu jest 'słodki'. I niestety dla mnie użycie go globalnie jest zbliżone do zjedzenia 5kg cukru. Czyli i po jednym , i po drugim może zemdlić.Cała ta cukrowość bierze się z połączenia wanilii, która dzielnie trwa od początku do końca, nieco syntetycznego i mydlanego piżma, upajającego jaśminu i bezczelnej, krzykliwej tuberozy. A wszystko to przyprawiono ylang-ylang, które w tej mieszance stało się dla mnie po prostu nieznośne.Jakaś ilustracja dla syropu Micellaf'a?Pierwsze co mi przyszło na myśl, to scena z filmu Tenacious D 'Pick of Desteny' [świetny film. Polecam ;)], gdy główny bohater niechcący posilił się nieznanymi leśnymi grzybkami...i cały las stał się wściekle kolorowy,jaskrawy,absurdalny :) A przez jego środek płynęła czerwona rzeka syropu truskawkowego, która spokojnie mogłaby pachnieć jak Zegarek M.M.Po ok 1,5h zapach zaczyna być bardziej subtelny. Zabójcza tuberoza zdążyła się zmęczyć i pozwala rozkwitnąć innym kwiatom,a piżmo staje się bardziej pudrowe.Niestety cały czas czuję jakąś drażniącą nutkę. Wydaje mi się,że to ylang-ylang tak się układa,ale pewna nie jestem. W każdym razie, to drażniące 'coś ' psuje dla mnie całą resztę-jest jak długie, jaskraworóżowe tipsy-szpony 'świecące' na tle eleganckiej, wieczorowej sukni.Cóż...chyba łatwo się zorientować ,że dla Watch miejsce raczej się u mnie nie znajdzie. Tym, którym się spodobał radziłabym go trochę 'ponosić' przed kupnem całego [nietaniego :)] flakonu, ponieważ w moim przypadku był to chyba pierwszy zapach , który wywołał ból głowy. Co prawda nie był to 'ból, okrutny sadysta',a raczej 'ból, delikatny dręczyciel',ale i tak to pierwszy zapach, który mnie 'skrzywdził' :)Opakowanie-zapachy Micallef'a są w przepięknych flakonach-dopracowanych, estetycznych i ozdobionych tak, by pasowały do zapachu. W tym przypadku zabójcza słodycz ukrywa się w owalnym flakonie z 'zatopionym' zegarkiem, ozdobionym biało-różowymi kamykami. Forma pasuje do nazwy,a kolorystyka do samego zapachu :)Trwałość-dobraGdzie pasuje-nie zaryzykowałabym użycia w ciepły dzień. Zdecydowanie słodziak na jesień i zimę.Nuty zapachowe:
nuta głowy: jaśmin, kwiat brzoskwini
nuta serca: tuberoza, ylang-ylang, neroli
nuta bazy: wanilia, białe piżmo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz