środa, 24 czerwca 2009

Demeter- Ocean


Kolejny dziwak z Biblioteki Demeter,ale tym razem jestem 'na tak'.

Na początku Ocean jest strasznie ostry. Mocno koloński, alkoholowy i intensywny. Zupełnie nie kojarzył mi się z tym,z czym miał. Już myślałam,że powinien sobie znaleźć innego właściciela,ale po paru minutach wiedziałam,że ta 15stka na pewno się u mnie nie zmarnuje. A to dlatego,że zapach dość szybko łagodnieje.

Dalej pozostaje surowy i chłodny,ale da się wyczuć słoną , oryginalną nutkę.
Poza morską wodą znalazłam w nim powiew świeżego, przesiąkniętego słoną wodą wiatru i suchy , trący dotyk piasku. Na szczęście nie ma w nim zapachu 'zapowiadanego' olejku do opalania [na ogół pachną dla mnie paskudnie :P],ani innych, podobnych kosmetyków. Mimo to , zapach wydaje się nieco chemiczny... to pewnie przez to ,że 'morską bryzą' najczęściej pachną odświeżacze powietrza :)

'Ocean' ,w trakcie swojego 'życia' niewiele się zmienia. Potem dochodzi jednak ciekawa, zielonkawa nutka , która kojarzy mi się z wodorostami :) Mimo,że nie cierpię jak jakaś mokra zielenina przyczepia mi się do skóry i w wodzie raczej takich paskudztw unikam, to w tym przypadku okazało się to całkiem przyjemne.

Cóż-najpierw chciałam się go pozbyć,a teraz zastanawiam się czy nie kupić większej ilości :) A to nie tylko przez sam zapach ,ale również przez przyjemne skojarzenia. 'Ocean' Demeter nie pachnie jak Bałtyk. Pachnie jak Morze Adriatyckie. Jak gorące wakacje w Czarnogórze i słodkie lenistwo . Jak skóra i włosy ,na których słony , morski zapach trzymał się od rana do wieczora.

Trwałość- jak na wody Demeter bardzo dobra [Demeter ma dla mnie osobną przedziałkę :)]. Na skórze trzyma się ok 2-3 godzin ,a we włosach dużo dłużej. I właśnie na włosy najbardziej lubię go używać-czuję się wtedy rześka jak po chłodnej kąpieli i wypoczęta , jak po wylegiwaniu się na gorących głazach.

1 komentarz: