skip to main |
skip to sidebar
Comme des Garcons - Odeur 53
Marka Comme des Garcons stworzyła w 1998 roku perfumy, które miały być wyjątkowe. Abstrakcyjne. Złożone.Odeur 53 miał odwzorowywać zapach świata stworzonego ludzką ręką. Skomplikowanego, nowoczesnego-dzisiejszego.Sama nazwa wzięła się z tego,że 'tytułowy' zapach miał być anty-zapachem. Odeur miał odstawać od klasycznych perfum. A czemu 53? Ponieważ podobno zawiera on 53 ' nietradycyjne' nuty zapachowe. Producent wymienia między innymi: tlen, energię ognia, błysk metalu, świeże pranie suszące się na wietrze, węgiel mineralny, piaszczyste wydmy, lakier do paznokci, celulozę, czyste, wysokogórskie powietrze, paloną gumę i płonącą skałę.Po przeczytaniu opisu nut stwierdziłam 'wow! Ciekawe jak to może pachnieć'. I w końcu poznałam Odeur 53...Po pryśnięciu na skórę rzeczywiście wwąchiwałam się w nadgarstek jak zaczarowana . Na początku zapach był zimny jak stal. Pachniał twardym, ostrym metalem. Wrażenie to potęgował lekko koloński posmak, który wyodrębnił się zostawiając metalową aurę gdzieś w tle. W ciągu następnych sekund czuć było ciepło próbujące przedrzeć się przez chłód. Tylko przez chwilę. Nie wytrzymało długo,ale zaburzyło odbiór zapachu, który na następne sekundy zrobił się 'brudny', mętny, betonowy. Rzeczywiście-świat stworzony ludzką ręką: ostrza broni i twarde płyty chodnika. I tu pojawiło się największe zaskoczenie. Z pomiędzy kafli zaczął kiełkować maleńki zielony pęd. Rósł szybko, krusząc płyty. Jednak natura wygrała z dziełem człowieka. Dała odetchnąć świeżością i upoić się zapachem zieleni.Dalej Odeur pachnie już naturą. Zielonymi młodymi listkami, świeżością, chłodnym wiatrem. W tle wyczuwam lekko cytrusową nutkę. Tyle,że ta cytryna nie kojarzy się z kwaśnym owocem, a czystością, sterylnością.Zapach w tej fazie sprawia wrażenie niesłychanie prostego. Na pewno nie czuć w nim tych 53 składników. Nuty przeplatają się ze sobą łagodnie , powoli, z wyczuciem dając obraz, mimo wszystko, człowiekowi bardzo bliski.Niestety, Odeur szybko staje się prawie niewyczuwalny. Jest tylko akcentem na skórze. Jak leciutki powiew wiatru niosącego ze sobą niedookreślony zapach przyrody.Poza tym w ostatniej fazie Odeur się na mnie 'deharmonizuje'- czuć słaby, dziwny i niekoniecznie przyjemny zapach.Muszę przyznać ,że początek zapachu rzeczywiście jest ciekawy-bardzo zmienny, energiczny i złożony. To prawie jak wycinek z historii ludzkości- najpierw przechodzimy przez czasy 'miecza', potem francuskiej elegancji gnieżdżącej się w pałacach, dzisiejszych betonowych miast, by w końcu wrócić do podstaw. Być może człowiek zrozumiał piękno 'nietkniętego' świata? A może jego miasta zawaliły się i wrócił do natury, bo nie miał wyjścia? Kto wie, czy za parę lat nie przyjdzie nam tego sprawdzić [w końcu niektórzy wierzą w apokalipsę w grudniu 2012r. ;)]Co do samego zapachu, to jest ' nie w moim stylu' . Jest dla mnie za delikatny. To coś takiego jak Molecules-może pachnę,a może nie :)Opakowanie- prosta, kanciasta, pasująca do 'wizerunku' zapachuTrwałość-trochę ciężko mi ją określić, bo zapach przez większość czasu jest bardzo delikatny, ulotny.Gdzie pasuje-praktycznie wszędzie. Tyle,że w miejscu, w którym przebywa parę osób [nawet tylko delikatnie 'wypachnionych'], Odeur zostanie zagłuszony.Komu pasuje-unisex.Nuty zapachowe: Wszystkich 53 nie znam,ale m.in są to: tlen, energia ognia, błysk metalu, świeże pranie suszące się na wietrze, węgiel mineralny, piaszczyste wydmy, lakier do paznokci, celuloza, czyste, wysokogórskie powietrze, palona guma i płonąca skała.Ilustracje:
http://www.pandemic-dawn.com/pics/v/bookone/Pomotional/post-apocalypse-new-york_1_.jpg.html
http://pixini.deviantart.com/art/Post-Apocalypse-concept-140941418
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz