środa, 5 stycznia 2011

Perfumy do pracy


Tak jak przy okazji recenzji perfum Ninna Ricci EDT obiecywałam-dziś będzie o zapachu do pracy.


Wybór perfum do pracy to czasami ciężka sprawa. Należy uwzględnić własny gust [oczywiście], rodzaj pracy, jej miejsce oraz osoby, z którymi mamy kontakt. Tak jak sprawa z własnym gustem jest w miarę prosta, tak pozostałe czynniki ograniczają nam pole manewru.


Rodzaj pracy:
Jest to czynnik warunkujący pozostałe i nadrzędny. Przede wszystkim chodzi mi o charakter zawodu. Tak jak oczekiwania od nauczycielki czy menadżera są inne, tak i  inne 'pole do popisu' w kwestii wizerunku pozostawiają.
W przypadku niektórych zawodów zaufania publicznego [m.in. lekarze, nauczyciele, pielęgniarki] radziłabym wybierać zapachy bezpieczne i 'nieinwazyjne'. Takie, które nie będą burzyły 'powagi' zawodu i nie będą źle się kojarzyły. Dla przykładu lekarz pachnący takim Avignonem [albo innym mocnym kadzidłem 'sakralnym'] może się dziwnie kojarzyć :) .To samo tyczy się urzędników . Osoby takie mają duży kontakt z ludźmi. Często bliski i  zapachy zbyt ciężkie, silne mogłyby być uciążliwe dla pacjentów, uczniów itp. Chyba nikt chory [o ile nie jest to silny katar] nie chciałby trafić na lekarza, który swoją 'aurą' powoduje jeszcze gorszy ból głowy, łupanie w czaszce, czy łzawienie oczu :)


Zapachów 'ogólnie uważanych za przyjemne' powinny używać również osoby mające swoją charyzmą skłonić kogoś do zawarcia umowy/transakcji [np. akwizytorzy]. Jeśli zapach wywołuje negatywne odczucia w kontrahencie, to szansa na powodzenie jest mniejsza.


Znacznie łatwiej jest osobom, które z racji wykonywanego zawodu powinny sprawiać wrażenie przebojowych, lub indywidualistów. Tyczy się to np.artystów, menadżerów, twórców reklam. Kreatywny zapach podkreśla taką osobowość. Może nawet 'wyolbrzymić' pożądane cechy.


Osoby na stanowiskach kierowniczych oraz prowadzące własną działalność gospodarczą mają sytuację najprostszą. Silne, 'władcze' perfumy podkreślą stanowisko, chłodne kadzidła dodadzą dystansu i powagi. Oczywiście nie zamyka to drogi do zapachów lżejszych, świeższych. Wszystko według gustu.


Miejsce pracy:
Osoby pracujące na powietrzu mają większą swobodę w wyborze perfum i ilości ich aplikacji. Ci, którzy pracują w niewielkich lub zatłoczonych pomieszczeniach powinni perfumować się delikatniej.
Pewne znaczenie ma też wilgotność powietrza. W bardzo wilgotnych warunkach, ciężkie perfumy będą wydawały się jeszcze cięższe, natomiast przy powietrzu suchym [np. przez klimatyzację] drażniące zapachy [te wszystkie kręcące w nosie przyprawowce] mogą drażnić jeszcze bardziej.


Kontakt z ludźmi.
To już kwestia 'nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe'. Znam przypadek, gdy jedna z pracownic używała takich ilości perfum, że pozostałe 'współpracownice' musiały otwierać okna na oścież nawet zimą, żeby uniknąć bólu głowy. I przeważnie głupio komuś powiedzieć, żeby nie używał danych perfum [albo zmniejszył ilość 'psików']. Głupio też coś takiego usłyszeć....Dlatego jeśli zdajemy sobie sprawę, że używane perfumy są mocne, albo 'trudne', nie zaszkodzi po prostu przyjaźnie zapytać, czy zapach nie przeszkadza. 
Poza współpracownikami są jeszcze klienci. Jako, że zapach ma wpływ na ogólny odbiór osoby,a klienci często mają tylko przelotny kontakt z osobą ich 'obsługującą' , to bazują na ogólnym wrażeniu. A pozytywne wrażenie na kliencie miewa duże znaczenie przy zawieraniu umów.


Podsumowując:
-Zapachy świeże, nienarzucające się , delikatne są zawsze i wszędzie na miejscu. Co najwyżej [przyjmując za kryterium nasz zapach] pozostaniemy neutralni.
-Osoby pracujące w 'dużym towarzystwie' powinny wybierać perfumy nieinwazyjne. Nienaprzykrzające się.
-Jeśli przepadamy za danym zapachem, a należy on do kategorii 'trudniejszych', nie zaszkodzi spytać czy perfumy nie przeszkadzają.
-Jeśli widzimy, że ludzie się od nas odsuwają, zachowują 'bezpieczną odległość'-może warto pomyśleć nad zmianą zapachu :)
-Jeśli już spotykamy się z uwagami [czy to kolegów czy -tym bardziej- szefa], że perfumy są nieprzyjemne, za ciężkie, przeszkadzają, to warto je zmienić. Przecież można użyć ich po pracy, nie trzeba katować innych. Tym bardziej, że taka duszna aura może rzeczywiście przeszkadzać innym w pracy


Na koniec- dwa przykłady z życia wzięte.
1.  Rzecz dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Niejaka Susan McBride pozwała koleżankę z pracy...za perfumy. Twierdząc ,że pozwana używa zapachu tak silnego,że utrudnia jej oddychanie i odmawia zaprzestania stosowania danych perfum [w rezultacie spowodowało to 'długotrwałą nadwrażliwość', czy coś w rodzaju alergii], domagała się finansowego zadośćuczynienia. I to nie byle jakiego-10,6mln $. I wygrała, lecz 'tylko' 814,000 $, ponieważ trudno udowodnić, że 'alergia' na prawdę spowodowana jest przez perfumy 'sąsiadki'.
2.  Druga historia, to w sumie przypadek, który mógł się zdarzyć wszędzie. Pracownica pewnego biura została zwolniona z powodu zbyt silnych perfum. Na wniosek jej kolegów z pracy, 'szefostwo' parokrotnie upominało ją. Gdy to nie poskutkowało straciła pracę. Trochę kontrowersyjna decyzja, lecz gdy pomyślimy o kimś kto zlewa się jakimś jaśminowym lub tuberozowym dziwadłem w olbrzymich ilościach i 'promienieje' zapachem na 100 metrów, to przestajemy się dziwić pracownikom przebywającym przez cały dzień z taką elegantką w jednym, niedużym pomieszczeniu.


Ilustracje:
1) http://neemeister.deviantart.com
2) http://joel27.deviantart.com
3) http://slidestudios.deviantart.com
4) http://sarah-miichelle.deviantart.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz