wtorek, 24 listopada 2009

Serge Lutens - Gris Clair


Gris Clair to mój nieco oziębły towarzysz. Oczarował mnie i mimo że wiem,że nigdy się do mnie ciepło nie uśmiechnie, to ja i tak wiernie się go trzymam [ok...zdradzam go z paroma innymi :P]. Jakoś ten chłodny wdzięki i odrobina melancholii przyciągają mnie.
W GC nie znajduję ani odrobiny ciepła czy radości. Zamiast tego jest zadumę, troszkę smutku i nieobecne, utkwione w dal spojrzenie.

Głównymi nutami Gris Clair są lawenda i kadzidło. Kadzidlany dym przysłania obraz gęstą mgłą,a gdy chłodny wiatr z północy odsłoni rąbek 'tajemnicy', ukazuje się fioletowe kwiecie lawendy. Żywe, intensywnie pachnące, przystosowane do trudnego klimatu. Wola przetrwanie jest tak silna ,że korzenie znalazły drogę do twardej gleby przez labirynt zimnych skał,a łodygi oszczędzając każdą kroplę wody,stwardniały. Dzięki temu nie uschły jak martwe drzewo,którego suchy zapach niesie wiatr.

Lecz nie tylko lawendzie udało się przystosować. Jak wiadomo, człowiek potrafi znieść wiele. I tą nieprzyjazną aurę też mu się udało, bo przy mocniejszym powiewie porywany jest z zagaszonego ogniska szary popiół.

Gris Clair nie jest 'oczywiście' piękne. Niektórym może kojarzyć się z 'zatęchłymi' kulkami na mole z babcinej szafy. Ale ja myślę o nim jako o zapachu przeszywającym chłodem, surowym. Malującym przed oczami obrazy odcieniami fioletu i szarości. Podoba mi się nawet ta bezpłciowość. Zupełny brak seksualności czy pretensjonalności.

Lawenda z Gris Clair nie przywodzi na myśl ani tej z odprężających, wyciszających olejków,ani tej bardziej świeżej-doprawionej cytryną. Bo mimo wrażenia chłodu, zapach nie można nazwać świeżym. Powiedziałabym,że jest trochę duszący, lekko zakurzony.

W sumie mam wrażenie ,że mój opis bardziej zniechęca, niż przyciąga. I to zupełnie sprzeczne z tym co o GC myślę :) Dlatego, dla lepszej komunikacji, napiszę jeszcze ,że dla mnie Gris Clair jest wielowymiarowe. Jednocześnie jest jak haust mroźnego, górskiego powietrza i jak oddech zakurzonym powietrzem na starym strychu. Jest cichy, zadumany ,ale czuć w nim również życie i energię. Może dzięki temu,że można go odbierać na wiele sposobów, trafił do mojego TOP 10.

Opakowanie- 50 ml-trowy, klasyczny, prosty flakon.

Trwałość- na mnie to prawdziwy killer. Użyty rano, potrafi pachnieć jeszcze następnego dnia.

Gdzie pasuje- z jednej strony Gris Clair jest nieprowokujące, bezpieczne. Z drugiej-może niektórym źle się kojarzyć [wspomniane kulki na mole :P]. Mimo to wydaje mi się, że perfumy będą dobre do pracy i na inne okazje niewymagające 'balowej elegancji'.

Komu pasuje- to skrajny unisex.

Nuty zapachowe:
lawenda, ambra, tonka, irys, suche drewno, kadzidło

Autorzy ilustracji:
ArwensGrace
CharlieMacBell
Lindowyn

2 komentarze:

  1. Wreszcie się doczekałam Twojej recenzji GC :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie coś z siebie wydusiłam, bo jakoś ciężko przychodzi mi pisanie o moich ulubionych zapachach [dlatego Avignon ciągle czeka na recenzję :)].

    OdpowiedzUsuń