środa, 2 grudnia 2009

Etat Libre d'Orange - Virges et Toreros



Całe szczęście nie przeczytałam 'nut' przed testem, bo pewnie unikałaby zapachu przez następne pół roku. Ale przypadkiem zwróciłam na niego ostatnio uwagę, grzebiąc w pudełku z próbkami i trochę sobie kapnęłam. Potem jeszcze parę razy 'pokapywałam' i muszę przyznać ,że zapach coś w sobie ma :)

Jest kobiecy. Pełen ciepła i słodyczy...chwilami. Przez pozostały czas szarpie nawet nie pazurem ,a całą łapą :)

Na początku najmocniej czuję tu wściekłą tuberozę. I to ona by mnie wystraszyła, gdybym zerknęła na 'skład'. Na początku jest słodka i bardzo, bardzo intensywna,ale po chwili dochodzi do niej wiercący pieprz, gorzkawa gałka muszkatołowa i szczypta kardamonu. To połączenie pierwiastka kwiatowego-kobiecego z 'męskimi' przyprawami dało ciekawy efekt. Goryczka otrzeźwia, przy mocniejszym powiewie morderczej tuberozy. Czyli 'komponował' to ktoś z głową i użył metody znanej z średniowiecznych tortur. Jedną z najokrutniejszych było podwieszenie biedaka głową w dół i piłowanie żywcem od krocza. W dół, lub w górę. Zależy z której strony patrząc...w każdym razie w stronę głowy. Taki delikwent był w wyjątkowo nieszczęśliwej sytuacji-nie dość ,że ból [którego siły chyba nie trzeba tłumaczyć] przeszywał całe jego ciało, to na dodatek nie mógł sobie 'spokojnie' zemdleć, bo krew odpływała do głowy i 'cuciła'.
W takiej 'luźnej przenośni' można opisać mechanizm działania Virges et Toreros. Tuberoza wali obuchem po łbie, ale przyprawy nie pozwalają na 'zamroczenie' :)


Dość długo trzeba czekać,aż zapach stanie się mniej agresywny. Nawet jak tuberoza troszkę 'ustąpi', to pozostaje gorycz pieprzu i gałki muszkatołowej. Ale potem znowu czuję słodkie kwiaty. Zbliżam się bardziej do nadgarstka i już myślę,że mi się wydawało,ale nie-bo po czasie znowu tuberoza.

Poza tym czuć jeszcze słodkie ylang-ylang i skórę. To drugie dosyć mocno.

Zapach jest moim zdaniem wart poznania. Nawet jeśli ktoś nie lubi bezczelnej tuberozy. Mi spodobała się w nim gra przeciwieństw. To ,że najpierw wydaje się,że będzie słodko i kobieco, potem zmieniam zdanie i stwierdzam ,że teraz jest bardziej męsko i tak na zmianę...bardzo trafna nazwa zapachu. Mamy i pierwiastek męski-pieprz kardamon itd. oraz damski-głównie w postaci tuberozy, która mi się jakoś z dziewicami nie kojarzy. No chyba,że takimi jak Madonna w 'Like a virgin' :)


Opakowanie-charakterystyczne dla zapachów ELd'O.

Trwałość-dość dobra

Gdzie pasuje-raczej nie polecam takiego dusiciela na upały. W pierwszych fazach może dokuczać otoczeniu.

Komu pasuje- mimo tego 'torreadora' to zapach damski. Nie wyobrażam sobie mężczyzny 'zionącego' intensywną tuberozą.

Nuty zapachowe:
tuberoza, gałka muszkatołowa,skóra, paczula, pieprz, vetiver, ylang-ylang, bergamotka, kardamon.

Ilustracje z Devianta. Autorzy:
clamp :)
talaith
Garih


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz