piątek, 11 grudnia 2009

Serge Lutens - Muscs Koublai Khan




Straszny dziwoląg z tego Muscs Koublai Khan'a :) Cóż-kompozycja inspirowana była wielkim mongolskim wojownikiem i imperatorem no i może tak ów pan pachniał...najpewniej po długiej przejażdżce konno,albo intensywnym machaniu szablą.

Samo 'preludium' mnie tak 'rozbroiło' ,że myślałam,że nie wyjdę z Douglas'a...ze wstydu. Ewentualnie powieszę sobie na szyi tabliczkę 'spryskałam sie Muscs Koublai Khan'em. To on tak śmierdzi,a nie ja' :D

Bo początek i to, co dzieje się przez pewnien czas po nim, to coś strasznego. Zastanawiałam się, czy nikt nie będzie mnie podejrzewał o pryskanie się świeżym, krowim nawozem, bo to mniej-więcej 'aura' wokół nadgarstka mi przypominała. Na pewno była bardzo 'wydalnicza'. To słowo pasuje mi tu najlepiej, bo czułam zarówno jakiś fekalny 'powiew' jak i smród męskiego potu...a w środku tego kwiatek róży :) Dość groteskowo to wszystko razem wygląda.


Po pewnym [niestety dłuższym czasie] mogę o zapachu powiedzieć nawet coś dobrego. Przestaje się kojarzyć z, przepraszam za dosłowność, kupą i potem,a zaczyna powoli przypominać perfumy. Układa się nas skórze , miękkim , ciepłym meszkiem. Dalej czuję nuty piżmowe, odrobinę róży, ciepły zapach wosku pszczelego i szara nutkę paczuli. Całość jest dość przyjemna, otulająca , delikatna.Jak na 'wielkiego imperatora' dość 'pluszowa'.
W tym, 'stanie' zapach nie atakuje już odbiorcy [bo tego, czego zaznałam tuż po spryskaniu ciężko było nie zauważyć :)],a delikatnie stapia się ze skórą. Samym zachowaniem [bo zapachem nie] przypomina mi Diam Blond. Z tą różnicą ,że Daim Blond jest ładne od początku do końca i zachowuje się zawsze poprawnie :P

Opakowanie-Początkowo tylko w 'pałacowym dzwońcu'. W Polsce od niedawna jest dostępny również na większą skalę w klasycznym flakonie. Zapach jest częścią czarnej serii.

Trwałość-bardzo dobra. Na początku śmierdziałam przez pierwsze 2 godziny. W sumie śmierdzenie + pachnienie to co najmniej 8 godzin

Gdzie pasuje- gdyby ktoś się tym przy mnie psiknął latem,lub ciepłą wiosną, nie wytrzymałabym. Zimą zdzierżę :) A w fazie 'niecuchnącej' pasuje od jesieni do wiosny. No i na chłodniejsze letnie dni.

Komu pasuje- unisex,ale moim zdaniem bardziej męski.

Nuty zapachowe:
cyweta, castoreum, korzeń costus, kminek, labdanum, róża marokańska, szara ambra, nasiona hibiskusa Abelmoschus, wosk pszczeli,
wanilia, paczula

Ilustracje by:
bashibozuk
ertacaltinoz
MrDream
Tsabo6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz