poniedziałek, 23 lutego 2009

Molinard - Habanita


Ciemny, mroczny krajobraz. Jak okiem sięgnąć tylko podtopiony, zżarty zębem czasu i robactwem las i bagna. Mokradła, ciepłe, parujące, przesiąkające mokrą , brudną wodą. O ile wodą można to jeszcze nazwać. Lepiej pasowałoby chyba określenie 'zawiesina'.
Część bagien już dawno wyschła. Została tylko spękana , czarna ziemia pokryta spróchniałymi gałęziami martwych drzew. W powietrzu unoszą się opary i ziemista woń. Wonią tą przesiąkły włosy i łachmany kobiety- długowłosej, o czuprynie czarnej i splątanej, twarzy młodej, śniadej i brudnej od błota. Strój jej zniszczony, poszarpany i przesiąknięty wyziewami ziemi. Mimo to jest w niej coś pięknego-czarne,żywe oczy i cyniczny uśmieszek na twarzy. Całość jednocześnie odpycha i przyciąga. Turpistycznie urocza :)

Taka jest pierwsza faza Habanity. Zapach jest ciepły i ziemisty. Chwilami wydaje mi się lepko-wilgotny,a potem suchy jak wiór. Do tego mętny, stłumiony i duszący.Z lekką goryczką. Przywodzi na myśl bagna , próchno , zepsucie, zgniliznę...A mimo to podoba mi się.

Potem robi się trochę mniej 'brudny'. Dalej jest mętny,ale trochę mniej. Wychodzi drewniana, ciepła nuta i Habanita wydaje się nieco mniej dusząca. Dochodzi coś słodkiego...podobno gnijące mięso ma słodkawy zapach, więc może po prostu jakiś szczur utopił się w mokradłach. I gnije coraz bardziej, bo 'im dalej w las' tym słodsze nuty wzbogacają poprzednią goryczkę.

Patrząc na skład, w niektóre rzeczy ciężko uwierzyć. Ogólnie wydaje się przyjemny i ciężko się spodziewać zapachu wymarłych mokradeł z połączenia brzoskwini, truskawek,bukietu kwiatków, wanilii itp. Dlatego przed zakupem Habanity poleciłabym testy ;)

Konsystencja-ku mojemu zdziwienu Habanita ma jakby nieco oleistą konsystencję :) Przynajmniej takie mam wrażenie po psiknięciu na nadgarstek.

Opakowanie-czarne , dobrze stoi i byłoby całkiem ładne, gdyby było staranniej wykonane. Molinard jakoś nie ma gustu jak chodzi o flakoniki...ale z daleka ,albo za szybką wygląda ok :)

Trwałość-całkiem dobra,ale zapachowym killerem Habanita nie jest

Gdzie pasuje-nie polecałabym do biura czy na uczelnię. Raczej na 'specjalne' okazje :)
Pasuje bardziej na jesień i zimę. Latem nie testowałam,ale wydaje mi się,że może być ciężka do zniesienia :)

Komu pasuje-kobiecie lubiącej ubierać się na czarno, albo brązowo. Nie wyobrażam sobie Habanity na kimś w różowej sukieneczce,albo białym , zwiewnym stroju [chyba ,ze w trumnie :P]

Nuty zapachowe:
nuta głowy: bergamotka, brzoskwinia, kwiat pomarańczy, truskawki
nuta serca: róża, ylang - ylang, bez, kosaciec florencki
nuta bazy: drzewo cedrowe, skóra, benzoes, wanilia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz