czwartek, 2 września 2010

Penhaligon's - Lily of the Valley

Ostatnio zachciało mi się konwalii. Los tak chciał, że jako pierwsza trafiła do mnie miniaturka Penhaligon's - Lily of the Valley. Zapach ma dość długą historię. Powstał w 1976 r. [w 1995 r. zmieniono flakon. Chyba obyło się bez reformulacji ;) ], więc to taki konwaliowy klasyk. Poza tym Penhaligon's dość dobrze radzi sobie z kwiatami i poczułam, że muszę zapach poznać jak najszybciej.

Początek jest ślicznie, intensywnie konwaliowy. Dziewczęcy i niewinny. Niesie ze sobą skojarzenie z ciepłem i słońcem. Pewnie dlatego,że konwalie kwitną w maju, a przez wiele lat kwiaty te rosły u mnie w ogrodzie, więc miałam z nimi kontakt.
Pierwsza faza zapachu jest kwiatowa z nutką zieleni. Słodyczy jest niewiele, z mydłem też nie miałam skojarzeń.

Dopiero gdy zapach wchodzi w druga fazę i [pewnie] ulatnia się z niego ożywiająca kompozycję limonka, wyłazi z niego odrobina piany. Czyli robi się delikatniejszy, bardziej rozmyty i troszkę mydlany. Ale nie jest źle.

Z czasem pojawiły się u mnie trochę negatywne skojarzenia: do mycia umywalki używam proszku pachnącego podobnie, lecz bardziej ostro i chemicznie, a klatka schodowa w budynku, w którym mieszka 'Luby', notorycznie myta jest jakimś konwaliowym detergentem. Pewnie przez to, w końcu pojawiają się skojarzenia z 'drogeryjną' czystością :) Mimo to, gdy wychodzę na świeżo umytą klatkę, robię głęboki wdech [choć cholera wie, jaka to trucizna] i z przyjemnością zaciągam się zapachem białych kwiatków. Tak samo jest z perfumami Penhaligon's - mimo że mam mieszane uczucia przez powyższe skojarzenia, to i tak ciągnie mnie do wdychania zapachu z nadgarstka . Chyba po prostu mam słabość do konwalii [albo czystości...chociaż nie. Sądząc po moim pokoju, to bardziej ciągnie mnie w stronę totalnego chaosu :D ].

Nastrój zapachu jest radosny, wiosenny i relaksujący. Kojarzy mi się z siedzeniem w cieniu, w ciepły majowy dzień. I z białą sukienką ;) W końcu konwalia, to najpopularniejszy dodatek do sukni komunijnych. Wplatana w wianki, lub 'podawana' w formie bukiecików jest nieodłącznym dodatkiem w okresie 'pierwszych komunii'.
Tyle, że taka prawdziwa konwalia z wianków [gdzie pewnie i 'zielenina' coś wnosi] jest nieco ostrzejsza i mniej słodka. Lily of the Valley jest delikatnie słodkawe i poza pierwszą fazą troszkę 'nieostre'. Ta słodycz czyni je bardziej zmysłowym, nie ujmując przy tym niewinności. Dzięki temu zapach bardziej kojarzy mi się z długowłosą blondynką w białej, zwiewnej sukience, niż z jej 'miniaturką' z różańcem.

Zapach prawie nie ewoluuje. Różnica między pierwszą , a drugą fazą polega głównie na zmianie intensywności i ostrości,a potem LotV prawie się nie zmienia. Tylko słabnie i cichnie.

Jeden mały kwiatek i tyle skojarzeń...Jeden mały kwiatek i taka lista 'składników'... No właśnie: warto zwrócić uwagę na listę nut, z których ułożono ten zapach. Wąchając nadgarstek, mam wrażenie, że czuję tylko konwalię. Ewentualnie z małą 'pomocą' limonki i geranium oraz z lekko słodkawą bazą. A tymczasem użyto tu między innymi jaśminu! Na dodatek wyjątkowo mi nie przeszkadza, nie irytuje, ani nie śmierdzi 'wydzielniczo' czy 'wydalniczo'!

Ogólnie konwalia Penhaligon's spodobała mi się. Nie wiem czy będę jej często używać, ale na pewno 'zdarzy' mi się. Poza tym perfumy zachęciły mnie do poznania innych 'tematycznie kwiatowych' zapachów tej marki. Szczególną ochotę mam na Lavendulę i Violettę.


Opakowanie - mam śliczną miniaturkę. Wyjątkowo urocze maleństwo przypominające karafkę.

Trwałość- jak na dosyć lekkie kwiatki - dobra.

Gdzie pasuje- najbardziej na wiosenne i letnie dni.

Komu pasuje- zapach damski.

Nuty zapachowe:
nuta głowy: bergamotka, limonka, geranium

nuta serca: konwalie, róża, ylang ylang, jaśmin

nuta bazy: drzewo sandałowe, mech dębowy


Ilustracje:
http://twosilverstars.deviantart.com/art/lily-of-the-valley-40439105?q=boost%3Apopular+lily+of+the+valley&qo=2
http://vassantha.deviantart.com/art/Muguet-62786880?q=boost%3Apopular+muguet&qo=0
autora środkowej ilustracji niestety nie znam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz