czwartek, 5 marca 2009

Juozas Statkievicius - Statkus



"Może ktoś się będzie zżymał
Mówiąc, że to zdrożne wieści,
Ale to jest właśnie klimat
Morskich opowieści.

Kto chce, ten niechaj wierzy,
Kto nie chce, niech nie wierzy
Nam na tym nie zależy,
Więc wypijmy jeszcze.

Pij bracie, pij na zdrowie,
Jutro ci się humor przyda,
Spirytus ci nie zaszkodzi,
Idzie sztorm - wyrzygasz. "

[Fragment 'Morsich Opowieści"(szanta)]

Psikam na rękę i prawie mdleję...nie-to nie zachwyt zwalający z nóg. Raczej smród męskich, zawilgotniałych skarpet zostawionych na noc na wantach ,żeby się choć trochę "przewietrzyły".

Słowo 'Statkus' przypomina 'statek' i wydaje mi się ,że spokojnie mogę perfumy do statku przyrównać. Ale nie majestatycznie płynącego żaglowce, któremu wiatr majestatycznie napina karmazynowe żagle. O nie! Statkus jest statkiem schlanych , spoconych piratów, których fizjologiczne wydzieliny czuję w pierwszych fazach zapachu. Piraci jak to piraci-niemyci, spoceni, schlani, niektórzy rzygający...

Do rzeczy:
Na początku czuję jakąś obrzydliwą , fizjologiczną , ciepłą woń. Ciepło jakby z rozgrzewającego rumu...a fizjologiczna woń, to może też rum-już raz przetrawiony. Rzygowiny jakiś biedny majtek próbuje ścierać zawilgotniałą, zbutwiałą, cuchnącą szmatą [o! paczula?! Ci , którzy zarzucają Avignonowi smród starej szmaty powinni powąchać Statkusa. To dopiero szmata!].
Inne porównanie dotyczące pierwszej fazy, które przyszło mi na myśl, to żółty ser-dojrzały, słodkawy i cuchnący...Albo właśnie pot niemytych piratów :)

Jak już przetrwałam stęchły początek zrobiło się troszkę lepiej. Niestety niewiele-zapach stał się trochę bardziej szorstki, pojawiło się coś lekko drzewnego...część potu z pirackich owłosionych klat wywiała morska bryza :P Czyli dalej śmierdzi,ale mniej odrzucająco. W sumie im dalej , tym robi się lepiej.

Ale wytrzymałam! Nie zmyłam. I dostałam wyraźniejsze kadzidło. Całkiem ładne, spokojne, leniwe i pozbawione już ohydnej otoczki.Do tego słodkawe od wanilii , ciepłe i miękkie. Tyle,że w tej fazie zapach jest już dużo cichszy. Jakby cała załoga poszła spać-parę metrów dalej nikt już nie usłyszy,że przepływa koło ich łajby.

Cieszę się,że nie wzięłam w ciemno większej ilości niż próbka. Myślę,że nawet tej próbki nie zużyję, bo dawałam Statkusowi szansę parę razy i żadnej nie wykorzystał. Zawsze początek kusi mnie ,żeby natychmiast zmyć litewską niszę, potem poprawa jest na tyle niewielka ,że wolałabym mieć na sobie chyba każde inne kadzidło i dochodzimy do trzeciej , najmocniej kadzidlanej fazy. Wtedy oddycham z ulgą,że 'już najgorsze mam za sobą' i jest nawet ładnie. Ale po co wydawać kupę kasy,skoro jest tyle piękniejszych kadzideł i nie tzreba się męczyć z odrażającym początkiem?

Opakowanie- ładne , klasyczne.

Trwałość-całkem niezła. W ostatniej fazie jest wyczuwalny z bliska,ale trzyma się długo.

Gdzie pasuje- zapach racej na jesień i zimę. Bardziej wieczorowy niż dzienny.

Nuty zapachowe: kolendra, jaśmin, paczula, kadzidło, wanilia, benzoes, ambra, drewno kaszmirowe, piżmo.

3 komentarze:

  1. Witam, szukam tych perfum gdzie mozna je kupic/dostac? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Na Litwie :)
    W Polsce trzeba ,albo szukać szczęścia na Allegro [parę razy już je widziałam],albo można zamówić na stronach zagranicznych. Na przykład tu:
    http://www.luckyscent.com/shop/section/1/item/36200/brand/Josef%20Statkus/Eau_de_Parfum.html

    Ale cena powala :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mieszkam na Litwie, u nas nie są zbyt drogie :) ten zapach jest dziwny, choć lubię kadzidlane.

    OdpowiedzUsuń