niedziela, 29 marca 2009

Maitre Parfumeur et Gantier - Santal Noble


Cóż...moja skóra jakoś dziwnie 'przyjęła' Santal Noble. Według opisu zapach miał być uwodzicielski,a mnie jakoś drażni zamiast uwodzić.

Zaczyna się nieprzyjemnie. Ostro, lekko ziołowo, pikantnie. Z goryczką.
Na szczęście odpychające preludium szybko mija i wyłaniają się bogate, gęste sandałowe nuty. Lekko słodkie, odrobinkę gorzkie. Harmonijne i łagodne. W tej fazie przypominają mi brązowy zamsz [no tak już mam,że zapachy często odbieram 'barwami' :)]. Miły w dotyku, gruby , mięsisty i nie tak subtelny jak np. aksamit. Przyjemnie ciepły. Lekko przyprawiony i nienachalnie słodki.

A potem słodycz gdzieś ginie. Zostaje goryczka z ziołowym posmakiem i ciepłem ambry. Tu przestajemy się lubić z Santal Noble, bo do tego wszystkiego dochodzi paczula i całość przypomina mi zapach zawilgotniałych, jesiennych liści, które potem ktoś próbuje zasuszyć w domu. Lekka stęchlizna, może trochę pleśni...oryginalnie,ale nieprzyjemnie :)

Gdy zapleśniałe liście wietrzeją, robi się znowu przyjemnie- drzewnie, ciepło. Niknie gdzieś goryczka i zapach robi się szlachetny, głęboki, dostojny.

Santal Noble jako 'dzieło' doceniam i szanuję,ale raczej nie zaopatrzę się w więcej niż ta próbka ,z której teraz korzystam. Po prostu nie pasujemy do siebie i tyle. Początek nawet mi się podoba,ale zobowiązuje do przetrwania zbutwiałych liści. I niestety drażniąca faza trwa na mnie najdłużej. Do tego SN jest raczej 'sztywny'- bardziej pasowałby do eleganckiego faceta niż do mnie ;)


Dla mnie Santal Noble jest jak jesień. Najpierw ciepła, sucha i pogodna,a potem, niestety 'atakuje ' wilgocią. Świat 'śmierdzi' wilgotnymi liśćmi topiącymi się w kałużach, robi się coraz bardziej szary i ponury. By w końcu spadł śnieg i przykrył śmieci i zgniliznę. Robi się czysto, biało, szlachetnie.


Opakowanie- całkiem ładne. Szlachetne, proste. Kolor też ładny.

Trwałość- średnia. Gdy pierwszy raz testowałam Santal Noble, na drugim nadgarstku 'siedziało sobie' Daim Blond. I trwało sporo dłużej niż SN.

Gdzie pasuje- Raczej na wieczór. Jest bogate , eleganckie. Nie pasuje jako zapach dzienny na lato i wiosnę.

Komu pasuje- mimo,że to unisex, jakoś bardziej kojarzy mi się z zapachami męskimi.

Nuty zapachowe:
nuta głowy: ziarno kawy, pikantne olejki, kadzidło

nuta serca:drzewo sandałowe, paczuli, wanilia, wetiwer
nuta bazy:ambra, mech dębowy, wanilia, kastoreum

2 komentarze:

  1. Z tego co wiem, to jednak perfumy dla mężczyn ;)Więc może dlatego nie mogły się do Ciebie dopasować i coś nie zagrało. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie widziałam,że czasami jest kwalifikowany jako zapach męski,a czasami unisex :)

    OdpowiedzUsuń