skip to main |
skip to sidebar
Demeter - Creme Brulee
Pierwszy słodziak, na którego się skusiłam z tego menu. Kremowy, słodki, lekko przypalony. Nie przypomina mi takiego typowego ,słodkiego ulepa [sam cukier, zero charakteru],ale ma w sobie jakąś drapieżną, dymną nutkę,która nadaje zapachowi charakteru.Wąchając Creme Brulee prawie można ułożyć przepis na ten francuski deser [a przynajmniej wymienić część składników jakie w nim są -pomijając te wcale/mało aromatyczne jak np. mąka]-na początek uderza aromat waniliowy [nie sama wanilia,ale aromat waniliowy,bo z alkoholem :)].Po chwili czuć przypalony karmel. Nie słodki,ale lekko gryzacy, troszkę zwęgony. Wgryzając się wgłąb ciastka dochodzimy do śmietankowego, mlecznego środka,który z czasem coraz bardziej dominuje nad resztą składników.Opakowanie- proste, jak każde z biblioteki Demeter. Jedyne co mi przeszkadza, to brak atomizera-przez to musiałam stopniowo przelewać do kupnych atomizerków [miałam wersje 15ml.Większe objętości są już z atomizerem]Trwałość-całkiem solidna jak na EDC. We włosach potrafi utrzymywać się na prawdę długo. Na [mojej] skórze ok. 3-4 godziny. Przez pierwszą godzinę jest bardzo mocno wyczuwany przez otoczenie.Gdzie pasuje?- zależy od sposobu użycia. Lekki ,słodki aromat we włosach pasuje praktycznie wszędzie [byle nie gryzł się z perfumami użytymi 'globalnie']. Użyty 'globalnie' nie pasuje raczej do pracy-wydaje mi się,że przez pewien czas od użycia byłby uciążliwy dla otoczenia.Latem może być zbyt przytłaczający.
Dla kogo?- kobiecy. Mimo że teoretycznie zapachy z Demeter Fragrance Library to unisex'y, ten zapach zupełnie nia pasuje do mężczyzny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz