czwartek, 8 stycznia 2009

Christian Dior - Hypnotic Poison


Moja ulubiona z trucizn [a poznałam prawie wszystkie-tylko Tender Poison mi gdzieś uciekła]. Ciepła, 'chropowata' mimo lekkiej, waniliowej słodyczy dosyć ostra.

Na początku zapach jest czysty , słodkawy,ale mimo słodkości dość świeży-nie duszący, nie gnębiący i nie przyprawia o ból głowy [przynajmniej mnie]. Ja w nim czuję leciutko kwaskowatą nutkę [ziele angielskie, którego w innych perfumach raczej nie trawię?],która szybko mija.

m dłużej noszę go na sobie, tym zapach staje się delikatniejszy [ w sensie mnij wyczuwalny],ale jednocześnie cięższy i bardziej przytłaczający sam w sobie. Ale jakoś ten słodki ciężar jest mi miły :P Nie wiem...coś w sobie ta trucizna ma...wybierając ten zapach nie powinno się moim zdaniem patrzeć na nuty zapachowe, bo w Hypnotic poison raczej ciężko je [dla mnie przynajmniej ] wyszczególnić- dobrze czuję i rozróżniam drzewo sandałowe,nutę różaną i jaśmin,ale nie patrząc na rozpiskę nut nie powiedziałabym,że jest tam np.kokos-na mnie po prostu go nie czuć.

Jedyny minus tej trucizny,to o co się z nim dzieje po imprezach. Okropnie komponuje się z dymem papierosowym [oczywiście wszechobecnym w pubach , klubach itp],którym nasiąkają włosy. Wzmacnia jego odór i wtedy dopiero może przyprawiać o ból głowy :P

Opakowanie-niestety najbrzydsze ze wszystkich trucizn. Czerwone [czerwień akurat bardzo do zapachu pasuje], nieprzeźroczyste, wygląda jak plastikowe, kiczowate.

Trwałość-bardzo dobra. Jak użyję jej przed imprezą, rano dalej ją na sobie czuję.

Gdzie pasuje?-raczej na wieczór

Dla kogo?-Wydaje mi się,że pasuje dla kobiet pewnych siebie. Do delikatnej romantyczki,albo nieśmiałej dziewczyny zupełnie mi nie pasuje

Nuty zapachowe:

głowy: kokos, śliwka, ziele angielskie, morela
serca: róża, konwalia, jaśmin Sambac, tuberoza
baza: drzewo sandałowe, drzewo jacaranda.

1 komentarz:

  1. HP to tez moja ulubiona trucizna. Flakonik znacznie ladniejszy jest w HPE, ale mam nadzieje, ze klasyka kiedys tez posiade:)
    Bardzo lubie ten efekt coraz ciezszej slodyczy, mam wrazenie, ze to nadaje zmyslowosci. Starajac sie porownac, musze przyznac ze Elixir jest znacznie bardziej ekspansywny, przechodzi na wszystko i wszystkich. Gdybym miala popelnic morderstwo to na pewno nie pachnialabym nimi bo zaraz by mnie wykryli:D W podstawowej wersji ta przyskorna moc i ogromna trwalosc sprawia, ze wydaje mi sie byc prawdziwym kusicielem, takim moze troche "do lozka", ale nie na noc w welurowej pizamce.
    Ja jednak jestem w stanie uzywac ich na co dzien, nie mam w kolekcji zadnej flaszki, ktora byl klasyfikowala jakos specjalnie. Czasem wieczorem wychodze pachnac Bombka edt, a w dzien koncze z Magnetism. Jednym jedynym wyjatkiem jest Escada Collection, zarezerwowalam ja na naprawde wyjatkowe okazje, ale to dlatego, ze ona sama w sobie jest dla mnie magiczna i nie chce jej tego odbierac.
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń